Jay Asher "Światło"

Jay Asher "Światło"

Krótki opis książki:
Sierra prowadzi podwójne życie, a jego rytm wyznaczają święta Bożego Narodzenia. Jedno to życie w Oregonie, przy plantacji drzewek choinkowych, którą prowadzi jej rodzina. Drugie to życie świąteczne, kiedy przychodzi czas ich sprzedaży i wszyscy przenoszą się na miesiąc do Kalifornii. Gdy podczas jednej ze świątecznych podróży poznaje Caleba, wszystko się zmienia.

Calebowi daleko do idealnego chłopaka. Kiedyś popełnił ogromny błąd, którego cenę wciąż płaci. Sierra potrafi w nim jednak zobaczyć coś więcej niż jego przeszłość i jest gotowa zrobić wszystko, by pomóc mu odzyskać wiarę w siebie. Sierra i Caleb odkrywają coś, co może przezwyciężyć nieporozumienia, podejrzliwość i niechęć, które narastają wokół nich: prawdziwą miłość.


"Światło" to kolejna świąteczna propozycja, ale myślę, że to przyjemna lektura nie tylko w grudniu. Jest to książka młodzieżowa i to tej grupie w szczególności polecam, ale na pewno przypadnie do gustu też starszym czytelnikom. Kiedy bohaterami książki są nastolatkowie, może się wydawać, że będzie infantylna. I pewnie niektóre zachowania i dialogi takie są. Ale przy tej lekturze na pewno będziecie mieli ochotę napić się gorącej czekolady i poczuć zapach choinki.
Wyobrażacie sobie święta bez choinki? Ja zdecydowanie nie, kiedy pogoda nas nie rozpieszcza i od lat w święta nie ma śniegu, co raz słabiej czuć atmosferę tych dni, choinka stwarza niepowtarzalny klimat w domach. I to właśnie wokół choinek toczy się życie Sierry i jej rodziców, ponieważ mają oni ich plantację. Na jeden miesiąc w roku opuszczają oni rodzinny Oregon aby otworzyć swoje stoisko w Kalifornii. Grudniowy wyjazd zawsze jest przykry dla Sierry, która opuszcza swoje przyjaciółki, ale jest też nieodłącznym elementem jej życia. W Kalifornii również ma wieloletnią przyjaciółkę, a poza tym pomaga rodzicom w pracy przy stoisku. Poza tym tegoroczne święta i praca przy choinkach będą dla niej wyjątkowe. Tego roku poznaje Caleba, który od samego początku zaintryguje dziewczynę. Jest on ich stałym klientem, Sierra jest bardzo ciekawa dla kogo chłopak ciągle kupuje choinki. Mimo ostrzeżeń najbliższych zaprzyjaźnia się z Calebem i daje mu szansę, której on bardzo potrzebował. 
Bardzo podobała mi się dojrzała postawa Sierry, która nie uległa swoim bliskim i sama postanowiła dowiedzieć się jaki naprawdę jest Caleb. Wydaje się, że nastolatki częściej ulegają namowom przyjaciół niż swojej intuicji. Również Caleb został przedstawiony bardzo dojrzale. Popełniał błędy, jednak z całych sił starał się pokazać jak bardzo tego żałuje. Główni bohaterowie tej książki mają w sobie wiele wartości, bardzo ważna jest dla nich rodzina i przyjaciele. Rodzice Sierry byli bardzo opiekuńczy, aż za bardzo jak dla mnie ale koniec końców zaufali swojej córce. Nie jest to zwykłe love story dla nastolatków, ale opowieść o wielu emocjach, przyjaźni i rodzinie. Myślę, że "Światło" to idealna lektura w okresie świątecznym, która obudzi w was dużo ciepła i emocji.


Magdalena Witkiewicz, Alek Rogoziński "Pudełko z marzeniami"

Magdalena Witkiewicz, Alek Rogoziński "Pudełko z marzeniami"

Krótki opis książki:

Zdradzony przez narzeczoną i oszukany przez wspólnika trzydziestoletni Michał marzy o tym, aby zacząć nowe życie. Kiedy dowiaduje się, że podczas II wojny światowej jego rodzina ukryła w małym miasteczku na północy Polski skarb, wyrusza na jego poszukiwanie. Sęk w tym, że teraz w tym miejscu stoi restauracja. Prowadzi ją rówieśniczka Michała, Malwina. Ma ona problem ze swoim ukochanym, który "odszedł w siną dal", i babcią, która po powrocie z wieloletniego pobytu we Francji koniecznie chciałaby serwować w jej restauracji żabie udka i ślimaki. 
Michał postanawia zaprzyjaźnić się z Malwiną, zdobyć jej zaufanie, a potem w tajemnicy przed nią odzyskać swój spadek. Niestety gdy w sprawę wmieszają się dwie wścibskie staruszki, dwójka dzieci i tajemniczy święty Eskpedyt, nic nie pójdzie zgodnie z jego planem.



Co kryje się w "Pudełku z marzeniami"? Myślę, że jest to lekka i przyjemna lektura "na raz". Książka, którą po odłożeniu na półkę zaraz się zapomni. Kto mnie zna, ten wie, że jestem wielką fanką twórczości Magdaleny Witkiewicz. Dlatego zdecydowałam się na tę książkę "w ciemno" i tym razem czuję lekkie rozczarowanie. Miało być świątecznie, zabawnie i romantycznie. I na pewno po części tak było, ale liczyłam na więcej emocji, do których przyzwyczaiła nas Magda. 
W dzisiejszych czasach, wielu z nas jest zabieganych, brakuje czasu aby poczuć świąteczny klimat. Należę właśnie do tej części społeczeństwa, dlatego próbuje się ratować świątecznymi książkami. Miło jest usiąść wieczorem pod kocem, w blasku choinki, z ciepłą herbatą i zatopić się w takiej książce chociaż na chwilę. "Pudełko z marzeniami" miało mi pomóc odnaleźć ten świąteczny klimat i na chwilę się udało. Było dużo śniegu, miłości, lampek, dobrego jedzenia i ciepła. Jednak cała historia nie wzbudza większych emocji. Głównym bohaterem jest Michał, który sprowadza się do Miasteczka w poszukiwaniu skarbu. Mężczyzna jest sam, bez pieniędzy i liczy na cud, który pozwoli mu stanąć na nogi. Szybko odnajduje się w nowym miejscu, głównie dzięki przychylności mieszkańców. Kto z was czytał "Pracownię dobrych myśli" i pamięta panią Wiesię? Tak, to ta starsza pani, która nie lubi kłopotów i ma dużo nalewek dla zdrowotności. Mimo, że nie jest główną bohaterką, jak dla mnie jest najważniejszą postacią tej książki.To ona spaja całą historię, a jej humor nadaje pozytywnego klimatu. Ta starsza pani zna wszystkich mieszkańców i zdecydowanie zna się na ludziach. A że nie lubi kłopotów, dba o swoich bliskich, żeby nic im się nie przytrafiło. W Miasteczku swoje nowe życie zaczyna również Malwina. I to właśnie w piwnicy Malwiny kryje się skarb poszukiwany przez Michała. Jednak dostać się tam nie jest wcale takie proste, a mężczyzna nie chce się z nikim podzielić tym co na niego czeka. Czy Michałowi uda się odzyskać to co najcenniejsze? Przekonajcie się sami!
Na pewno nie jest to lektura górnych lotów. Ale nie jest też to zła książka. Bardzo miła powieść, którą przeczytacie w jeden wieczór. Lekka rozrywka na krótkie zimowe dni.


Jill Santopolo "Światło, które utraciliśmy"

Jill Santopolo "Światło, które utraciliśmy"



Krótki opis książki:

Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.

Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?




Kilka miesięcy temu, wszędzie można było spotkać tę okładkę. Byłam bardzo ciekawa co się za nią kryje i czym się tak wszyscy zachwycają. "Światło, które utraciliśmy" to powieść o miłości oraz o tym jak kształtują nas ludzie, których spotykamy na swojej drodze.
11 września 2001 roku to data która jest znana na całym świecie. Własnie wtedy samoloty uderzyły w wieże WTC, co przewartościowało życie wielu ludzi. I tego dnia poznają się nasi bohaterowie, Lucy i Gabe. Wydarzenia tego dnia wstrząsnęły każdym, a najbardziej ludźmi, którzy mieszkali w Nowym Jorku. Pod wpływem emocji Lucy i Gabe spędzają ze sobą cudowny dzień. Po jakimś czasie znowu się spotykają, zaczyna łączyć ich ogromne uczucie. To ich pierwsza miłość, stają się sobie bardzo bliscy. Wszystko układa się idealnie, do czasu kiedy Gabe postanawia wyjechać. Chce on robić coś dobrego, pokazać światu, że są miejsca, gdzie toczy się wojna i można to zmienić. Ta trudna decyzja zaważyła na tym, że ich związek się kończy. Obydwoje mocno to przeżywają, ale życie toczy się dalej i muszą spróbować się w tym odnaleźć. 
Jednak nigdy o sobie nie zapominają bo nie da się wykreślić z serca tak głębokiego uczucia.
"Światło, które utraciliśmy" jest to powieść przepełniona emocjami i daje do myślenia, jak nasze decyzje mogą wpływać na resztę życia. Narracje prowadzi Lucy, wygląda to jak list, który pisze do Gabe'a. Czyta się to bardzo przyjemnie, Lucy bardzo dojrzale mówi o swoim życiu i uczuciach. Książka jest prosta, spokojna, ale w Lucy kłębi się tyle emocji, że nie sposób się oderwać. Jest to historia ogromnej miłości, która pozostaje w sercu do końca życia. Ich związek będzie miał wpływ na ich dalsze losy. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, na pewno nie jest to napisane według schematu romansu, jaki już znacie. Myślę, że bardzo urzekła mnie ta książka bo znalazłam w niej cząstkę siebie i długo jej nie zapomnę.


Zuzanna Bijoch "Modelka"

Zuzanna Bijoch "Modelka"

Krótki opis książki:
Książka ta jest bardziej szczera niż jakikolwiek udzielony przeze mnie wywiad. Będziesz świadkiem rozmów i sytuacji, które odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Zobaczysz, jak naprawdę wygląda praca modelki, ile pieniędzy się zarabia i od kogo to zależy. Co trzeba zrobić, żeby odnieść sukces, a o co pozostaje się modlić. Wbrew powszechnej opinii wcale nie musisz być miła, grzeczna i pracować najciężej ze wszystkich, bo dobre uczennice chodzą po tych samych wybiegach co dziewczyny, które rzuciły szkołę. Przyda ci się natomiast silny charakter, wyczucie, spryt i nieprzyzwoite poczucie humoru. Jak w każdej grze – żeby grać, musisz rozumieć jej zasady. Znać hierarchię figur i przypisany do nich ruch.



"Modelka" to lekka i bardzo wartościowa opowieść o życiu top modelki. Wielu wydaje się, że ich praca jest prosta, wystarczy, że przejdą się po wybiegu albo staną na chwilę przed obiektywem. Ale droga na szczyt jest bardzo długa i wyboista. Zanim modelka trafi na okładkę magazynu albo na wybieg znanego projektanta musi przejść wiele castingów. 
Zuzanna Bijoch w bardzo przyjemny sposób opisała jak wygląda życie na szczycie, ale też jak się tam dostać. Myślałam, że jest to autobiografia samej Zuzanny, ale stworzyła ona historię w której do końca nie wiadomo czy są to jej przeżycia czy po prostu fikcja literacka. Chociaż autorka zapewnia, że wszystko co opisała wydarzyło się naprawdę. 
Główną bohaterką "Modelki" jest Sara. Jej kariera rozpoczęła się od artykułu w kolorowym magazynie. Wracając z wakacji przeczytała ogłoszenie znanej agencji, która poszukuje modelek. Sara postanowiła wysłać swoje zdjęcia i po pewnym czasie jedzie do Warszawy na próbne zdjęcia. Jako nastolatka nawiązuje współpracę z bardzo dużą agencją. Początkowo jej karierą kierują rodzice, którzy dokładają wszelkich starań żeby Sara pozostała normalną dziewczyną. Dbają o jej edukacje i nie chcą dopuścić żeby kariera zajęła pierwsze miejsce w jej życiu. Kiedy Sara jest pełnoletnia sama zaczyna podejmować decyzje i postanawia zawodowo zająć się modelingiem. Rzuca się na głęboką wodę, a jej kariera nabiera tempa. Tak jak już pisałam, nie jest to łatwa droga, czeka ją wiele rozczarowań. Nie jest to zawód dla osób słabych, ale Sara potrafi obrócić swoje porażki w ogromne sukcesy. Życie modelki to też podróże po całym świecie, bankiety, pojawianie się w odpowiednich miejscach. Ciężko nie zwariować w tym świecie, a naszej głównej bohaterce bardzo dobrze się to udaje. Jak sama pisze: "W świecie zbudowanym z pozorów nic nie jest takie jak się wydaje". Zuzanna Bijoch przedstawia też prywatne życie modelek, związki, relacje rodzinne. Jak ciężko czasami się odnaleźć kilkaset kilometrów od domu. 
Następnym razem, kiedy spojrzę na piękne zdjęcia na okładkach kolorowych magazynów, na pewno pomyślę sobie jak wiele pracy i poświęceń stoi za tym jednym ujęciem. Książkę przeczytałam bardzo szybko, mimo, że moda nie jest moim zainteresowaniem. Ale to nie tylko opowieść o modzie, ale o wytrwałości i dążeniu do celu. I co najważniejsze, o tym aby zawsze pozostać sobą, cokolwiek by się wokół nas nie działo. Sięgnijcie po "Modelkę", przyjemna lektura :)



Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Cukiernia pod Amorem. Ciastko z wróżbą"

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Cukiernia pod Amorem. Ciastko z wróżbą"

Krótki opis książki:
Sierpień 2016 roku. Trwają Dni Gutowa. W konkursie na Ciastko Roku bierze udział cukiernia Pod Amorem. Tym razem projektodawcą i autorem receptury jest Zbyszek, syn Waldemara Hrycia. Mimo wahań ze strony ojca to właśnie jego pomysłowe ciastko z wróżbą ma być wystawione do konkursu. 
Waldemar i Helena martwią się nie tylko o debiut zawodowy Zbyszka, lecz także o jego nowy związek z nieznaną dziewczyną. 
Złymi przeczuciami napawa ich również zapowiedziana wizyta prawniczki z Nowego Jorku - Moniki Grochowskiej-Adams, zatrudnionej przez spadkobierców przedwojennych właścicieli cukierni. 
Podczas obchodów Monika Grochowska-Adams nieoczekiwanie spotyka dawną przyjaciółkę, Tessę Steinmeyer. Obie panie, dziś już pod siedemdziesiątkę, to kobiety sukcesu, wracają jednak tu, gdzie upłynęło ich dzieciństwo. To spotkanie nie jest przypadkowe. Tessa, poważnie chora, przyjeżdża do Gutowa, aby załatwić niedokończone przed laty sprawy…


Kilka lat temu niesamowicie wciągnęła mnie seria pt. "Cukiernia pod Amorem". Przeczytałam trzy tomy, jeden po drugim i nie spodziewałam się, że autorka zdecyduje się na kontynuację. Dlatego ucieszyłam się, kiedy przypadkiem zobaczyłam "Ciastko z wróżbą". Długo nie musiałam się zastanawiać nad zakupem tej książki, a sama lektura to była czysta przyjemność. Jeżeli nie czytaliście poprzednich tomów, nic nie stoi na przeszkodzie bo ta powieść, mimo drobnych nawiązań do poprzedniej serii, jest zupełnie nową historią.
Co jest tak urzekającego w tych książkach? Historia pełna tajemnic, zwaśnionych rodzin, niedopowiedzeń i przeplatanie przeszłości z teraźniejszością. Akcja dzieje się w Gutowie, małym, klimatycznym miasteczku, gdzie na rynku mieści się Cukiernia pod Amorem. Miejsce to istnieje już od wielu lat, miało różnych właścicieli i różne nazwy, jednak już od dłuższego czasu jest w posiadaniu rodziny Hryciów. Poprzednia seria opowiada o powstaniu tego miejsca i o kilku rodzinach zamieszkujących w Gutowie i okolicach. A uwierzcie mi, że to nie była prosta historia. "Ciastko z wróżbą" zaczyna się już kilka lat później, pan Hryć wprowadza w prowadzenie cukierni swojego syna. Młody chłopak jest pełen energii i nowych pomysłów, jednak miłość do Martyny zakłóca mu trzeźwe myślenie. Zbliżają się dni Gutowa, a co za tym idzie, konkurs na najlepsze ciastko. Młody Hryć wpada na pomysł, który nieszczególnie podoba się rodzinie, ale ufają mu i nie odwodzą go od jego autorskiego projektu. Dni Gutowa sprowadzają do miasteczka wiele jego dawnych mieszkańców. Ale nie każdy z nich ma czyste intencje. Niektórzy odnajdą swoich przyjaciół po latach, a niektórzy będą chcieli rozliczyć się z przeszłością. Niech nie zrazi was początkowo duża ilość bohaterów. Z czasem wszystko zaczyna się układać w głowie czytelnika. Bardzo się cieszę, że ta książka to tylko wstęp do nowej serii. "Ciastko z wróżbą" zaintryguje Was, będziecie chcieli poznać tajemnice głównych bohaterów. Jednak ta część to tylko przedsmak tego co czeka nas w następnych tomach. Nie mam wątpliwości, że po nie sięgnę. Moim zdaniem autorka dobrze utrzymała poziom książki, bazuje na sprawdzonym schemacie z poprzedniej serii. Historie z przeszłości przeplata z teraźniejszością, jednak jest to zupełnie nowa opowieść. Serdecznie Wam polecam i czekam na kolejny tom :)


Jojo Moyes "Dziewczyna, którą kochałeś"

Jojo Moyes "Dziewczyna, którą kochałeś"

Krótki opis książki:
W życiu Liv nic nie poszło zgodnie z planem. Zamiast cieszyć się miłością męża i myśleć o przyszłości, została sama. Jedyne, na co ma ochotę, to wejść pod kołdrę i już nigdy nie wyściubiać spod niej nosa. Wypić o jeden kieliszek wina za dużo i zapomnieć o mailach od komornika i mężczyźnie, który miał być spełnieniem marzeń, a zniknął bez słowa. Jedyne, co pomaga jej przetrwać, to portret dziewczyny, zaręczynowy prezent. Najcenniejsza rzecz, jaką ma. Kiedy ktoś chce jej go odebrać, Liv zaczyna walczyć.    O obraz i o siebie. Podobno można łamać zasady, jeśli się kocha…


Sięgając po "Dziewczynę, którą kochałeś" spodziewałam się przyjemnego romansu na długi jesienny wieczór. Jednak ta książka absolutnie mnie oczarowała. Autorka ma cudowne pióro i stworzyła historię od której nie sposób się oderwać. Powieść przeplata dwie historie, które spójnie się łączą. Jedna z nich rozpoczyna się w czasie I Wojny Światowej, a druga dzieje się w obecnych czasach. Co może je łączyć? 
Jest to "Dziewczyna, którą kochałeś", która w rzeczywistości jest tytułem obrazu. Przedstawia on młodą kobietę o imieniu Sophie, portret powstał na początku XX wieku i został namalowany przez jej męża. W książce jest wiele opisów tego obrazu i pewnie każdy czytelnik będzie go sobie wyobrażał na swój sposób. Na pewno namalowany został wyrazistymi kolorami, a na twarzy kobiety maluje się wiele emocji. Dzieło wprawia w zachwyt i zadumę wiele osób. Książka rozpoczyna się historią Sophie, która żyje w małej francuskiej wiosce. Akcja toczy się w czasie I Wojny Światowej dlatego wioska jest pod okupacją niemiecką. Ta część książki jest bardzo ciekawa, z resztą bardzo lubię takie wątki historyczne. Myślę też, że postać Sophie została świetnie stworzona przez Moyes bo jest to kobieta z charakterem, która wykazuje się wielką odwagą. "Dziewczyna, którą kochałeś" wisi w barze prowadzonym przez nią i jej siostrę. Spoglądając na obraz, Sophie przypomina sobie jaką kiedyś była kobietą, kiedy jeszcze żyła szczęśliwie ze swoim mężem w Paryżu. Ta historia o Sophie przeplata się z historią kolejnej młodej kobiety, Liv. Ta bohaterka żyje w XXI wieku, a łączy je to, że obecnie "Dziewczyna, którą kochałeś" jest w posiadaniu Liv. I teraz to dla niej ma ogromne znaczenie. Otrzymała go od swojego męża i przypomina jej kobietę, jaką przy nim była. 
Przez 100 lat obraz przebył długą drogę, a co dokładnie się z nim działo? Dowiecie się, sięgając po tę książkę. Poza historią samego obrazu poznacie dwie niezwykłe i zdeterminowane kobiety, którą poświęcą wszystko aby osiągnąć swój cel. Książkę czyta się szybo i przyjemnie, a przeplatanie różnych czasów nadaje jej tajemniczości. Do ostatnich stron trzyma w napięciu. Moyes powoli odkrywa przed czytelnikiem historię "Dziewczyny, którą kochałeś". Jak dla mnie to jedna z lepszych książek tej autorki. Lektura obowiązkowa dla każdego fana Moyes i klimatycznych historii o miłości. 







B.A. Paris "Za zamkniętymi drzwiami"

B.A. Paris "Za zamkniętymi drzwiami"


Jack i Grace wydają się świetnie do siebie pasować. Każdy z nas zna taką parę. On jest przystojny i bogaty, ona – urocza i inteligentna. Nie mógłbyś ich nie lubić, nawet gdybyś chciał. Z przyjemnością poznałbyś Grace bliżej, ale okazuje się to niemożliwe, bo ona i Jack są właściwie nierozłączni. Ktoś powiedziałby, że to prawdziwa miłość. Ktoś inny mógłby spytać, dlaczego Grace nigdy nie odbiera telefonów, nie wychodzi z domu, a nawet nie pracuje. I jak to możliwe, że gotuje takie wymyślne potrawy i w ogóle nie tyje? Szczęściara? Możliwe. Tylko po co im w oknach kraty?

Doskonałe małżeństwo czy perfekcyjne kłamstwo?


Ta książka dosyć długo czekała na swoją kolej. Jednak coraz więcej pozytywnych opinii na temat tej powieści sprawiło, że postanowiłam ją przeczytać. Po opisie nastawiłam się na historię o mężu, który w domowym zaciszu bije swoją żonę, a wśród ludzi jest szanowanym człowiekiem. Takie można snuć domysły, jednak to co działo się za zamkniętymi drzwiami potrafi zaskoczyć.
Grace to niezależna młoda kobieta, której głównym celem w życiu jest opieka nad siostrą. Poświęca jej swój wolny czas, bardzo się o nią troszczy, ponieważ siostra ma zespół Downa. Pewnego dnia Grace zabiera siostrę do parku, gdzie poznaje Jacka. Nie może uwierzyć, że taki mężczyzna zwrócił na nią uwagę, jest bardzo przystojny, a na dodatek jest sławnym prawnikiem. Jest znany z tego, że nie przegrał żadnej sprawy. Na dodatek nazywa się Angel, co ma ukazywać jak dobrym jest człowiekiem. Od początku znajomości bardzo troszczy się o Grace i jej siostrę Millie. Planuje ich wspólną przyszłość, kupuje psa, dba o to aby niczego im nie brakowało. W towarzystwie jest bardzo szanowany i czarujący, co sprawia, że każdy bardzo go lubi. Dzięki temu zdobywa zaufanie Grace i po pewnym czasie zostają małżeństwem. I właśnie wtedy całe życie kobiety, wywraca się do góry nogami. Miała żyć jak w bajce i nigdy niczego miało jej nie brakować, jednak Jack szybko sprowadza ją na ziemię. Kiedy spostrzega się, że popełniła największy błąd w swoim życiu, jest już za późno. Traci swoją wolność, którą za wszelką cenę będzie próbowała odzyskać. 
Moim zdaniem ciekawy pomysł na powieść, czułam niepokój, czytając to co przechodzi główna bohaterka. Poza tym czytając tę książkę, gdzieś z tyłu głowy wciąż towarzyszyła mi myśl, jak bardzo się cieszę, że nikt nie ogranicza mojej wolności. I wciąż zastanawiałam się jak postąpiłabym na miejscu Grace. Chociaż to co się wydarzyło jest dla mnie mało prawdopodobne, historia momentami była mocno naciągana. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że coś takiego może kogoś spotkać naprawdę. Pewnie wiele związków ma swoje tajemnice, jednak takie coś prędzej czy później wyszłoby na jaw. Główny bohater miał wszystko idealnie zaplanowane, aż za bardzo jak na mój gust. Co nie zmienia faktu, że książkę czyta się szybko, rozdziały są podzielone na przeszłość i teraźniejszość. Dzięki temu chcemy się dowiedzieć dlaczego doszło do tego wszystkiego i jak to się skończyło. Na długie jesienne wieczory będzie to lektura idealna. 

Colleen Hoover "Confess"

Colleen Hoover "Confess"

Krótki opis książki:
Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno. Auburn od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy. Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne przeznaczenie stawia na swoim. Dziewczyna odkrywa jednak, że przeszłość ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze...



Jestem wielką fanką Colleen Hoover i jej twórczości, zawsze z przyjemnością sięgam po jej książki. Powieści są przyjemne i pełne emocji, nie sposób się oderwać. Jednak przy tej książce było trochę inaczej. Początkowo nie mogłam wczuć się w jej klimat i bardzo ciężko mi się ją czytało. Z resztą zajęła mi o wiele więcej czasu niż poprzednie książki tej autorki. Jednak z czasem przekonałam się do niej i bardzo byłam ciekawa zakończenia.
Skąd wynikał mój początkowy dystans? Myślę, że to dlatego, że tym razem główni bohaterowie są po dużych przejściach. Są przepełnieni smutkiem, ale obydwoje próbują sobie z tym radzić. Auburn jako nastolatka straciła miłość swojego życia. Jako dorosła kobieta wciąż nie może się z tym pogodzić, ale stara się żyć normalnie. Ma swój cel i jest w stanie zrobić wszystko żeby go osiągnąć. Owen jest artystą, maluje obrazy na podstawie anonimowych wyznań, które pozostawiają mu ludzie. Niektóre wyznania były dla mnie naprawdę przerażające, a na dodatek autorka zaznaczyła, że wszystkie są prawdziwe. I myślę, że to jest najbardziej wstrząsające, jak wiele uczuć w sobie skrywamy. Owen przedstawia te wyznania na płótnie i raz w miesiącu otwiera swoją galerię. Kiedy potrzebuje pomocy przy sprzedaży swoich obrazów na jego drodze staje Auburn, która rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy. Dziewczyna nie wie, że spotykają się po raz drugi, ale Owen bardzo dobrze ją pamięta. I nie może uwierzyć, że ponownie spotyka dziewczynę. W jakich okolicznościach spotkali się kiedyś? Tego nie mogę wam zdradzić, a autorka trzyma nas w niepewności do ostatnich stron. Auburn i Owen od razu czują się przy sobie swobodnie, chociaż obydwoje są bardzo skryci. Mają swoje sekrety, które stoją na przeszkodzie ich dalszej znajomości. Owen uznaje nawet, że lepiej będzie jak więcej się nie spotkają.
Jak zwykle Hoover genialnie manipuluje emocjami czytelnika. Momentami ogromnie irytowało mnie postępowanie bohaterów, a za chwile próbowałam zrozumieć ich decyzje. "Confess" nie jest lekką młodzieżówką o której szybko się zapomina. Sprawdźcie koniecznie :)


Nicholas Sparks "Spójrz na mnie"

Nicholas Sparks "Spójrz na mnie"

Krótki opis książki:

Collin nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Brak zainteresowania rodziców, dorastanie w szkołach wojskowych, potem problemy z agresją i zatargi z policją. Maria natomiast zawsze czuła wsparcie rodziny – jako mała dziewczynka, a także później, podczas studiów prawniczych i na początku kariery zawodowej. Pewnie trudno byłoby znaleźć dwie bardziej różniące się historie. I dwa tak niepodobne do siebie charaktery.

A jednak przeciwieństwa najwyraźniej się przyciągają. Maria i Colin zostają parą. Wszystko świetnie się zapowiada, dopóki ona nie zaczyna otrzymywać dziwnych wiadomości od anonimowego prześladowcy.



Nicholas Sparks to autor, którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Bardzo lubię jego powieści, mają w sobie coś co sprawia, że ciężko się od nich oderwać.Tak też jest w przypadku książki "Spójrz na mnie". Jeżeli szukacie dobrego romansu, z nutką kryminalną to to będzie dobry wybór. 
Główna bohaterka, Maria, prowadzi spokojne życie, pracuje w dużej firmie, rozwija swoją karierę, a wolny czas spędza ze swoją rodziną, która prowadzi restaurację. Pewnego wieczoru, w drodze do domu łapie gumę, a pomoc przy zmianie koła oferuje jej przejeżdżający chłopak. Maria nie jest przekonana czy chce jego pomocy, przeraża ją jego poobijana twarz, ale nie ma innej możliwości. Chłopak pomaga jej i odjeżdża, a Maria nie może przestać o nim myśleć. Ponownie spotykają się dzięki Serenie, która jest siostrą Marii,a zarazem jej najlepszą przyjaciółką. Dziewczyna poznaje bliżej Collina, który intryguje ją coraz bardziej. Najbardziej urzeka ją jego szczerość, chłopak nie ukrywa swojej trudnej przeszłości. Wyznaje dziewczynie jakie ma problemy, a Maria mimo to, dalej chce kontynuować znajomość. Ale na drodze do ich szczęścia staje cichy prześladowca, który chce skrzywdzić dziewczynę. Początkowo wydaje się on niegroźny, jednak z czasem jego działania stają się niebezpieczne. Czy uda jej się odkryć, kto chce zniszczyć życie Marii? I jak w tej trudnej sytuacji odnajdzie się Collin?
Moim zdaniem wątek kryminalny został dobrze skonstruowany, do ostatnich stron ciężko wskazać prześladowcę. Do tego wątek miłosny, który Sparks potrafi przedstawić doskonale i powstaje trzymająca w napięciu, przyjemna książka. Polecam!


Tillie Cole "Tysiąc pocałunków"

Tillie Cole "Tysiąc pocałunków"

 Krótki opis książki:

Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia…

Jeden pocałunek trwa chwilę. Tysiąc pocałunków może wypełnić całe życie. 

Chłopak i dziewczyna. Uczucie powstałe w jednej chwili, pielęgnowane później latami. Więź, której nie był w stanie zniszczyć ani czas, ani odległość. Która miała przetrwać już do końca. A przynajmniej tak zakładali.

Kiedy siedemnastoletni Rune Kristiansen wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia, gdzie jako dziecko zaprzyjaźnił się z Poppy Litchfield, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która była drugą połową jego duszy i przyrzekła wiernie czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?

Serce Rune’a zostało złamane, gdy dwa lata temu Poppy przestała się do niego odzywać. Jednak, gdy chłopakowi przyjdzie odkryć prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.



"Tysiąc pocałunków" to książka, którą przeczytałam w jeden dzień. Nie mogłam się oderwać od tej historii. Chociaż wydaje się, że jest to powieść dla nastolatków, a historia jest banalna, nie sposób odłożyć tej książki choć na chwilę. Bardzo urzekła mnie ta historia, mimo, że była dosyć przewidywalna. Ale czasami potrzebujemy właśnie takiej książki, która chwyta za serce, mimo, że i tak jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy, a to dzięki lekkości pióra Tillie Cole.
Poppy i Rune są sąsiadami, poznają się jako dzieci, ale połączy ich wyjątkowa więź. Z wiekiem przyjaźń zaczyna przeradzać się w uczucie, które ma trwać wiecznie. Wszystko jednak się zmienia kiedy Rune musi wrócić ze swoją rodziną do Norwegii. Świat nastolatków rozpada się, ciężko im się pogodzić z rozłąką. Początkowo utrzymują kontakt, jednak z czasem Poppy przestaje odpowiadać na wiadomości, nikt nie wie co stało się z dziewczyną. Rune stracił swoją bratnią duszę i to zmienia do nie do poznania. Gdy po dwóch latach wraca do Stanów, jest przepełniony nienawiścią i gniewem. Nikt z dawnych znajomych nie poznaje chłopaka, nawet jego rodzina nie wie jak do niego dotrzeć. Jednak Rune pod twardą skorupą nadal czuje coś do Poppy i pragnie dowiedzieć się co się dzieje z dziewczyną. Kiedy odkryje prawdę jego jedynym celem jest spełnić marzenie dziewczyny. 1000 niezapomnianych pocałunków, zapisanych na karteczkach, czy im się uda?
Autorka stworzyła wyjątkowy klimat, dzięki czemu ta prosta historia jest wyjątkowa. Opowieść o nastoletniej miłości, która miała trwać wiecznie. Jeżeli łatwo się wzruszacie to koniecznie przygotujcie sobie paczkę chusteczek! Książka przepełniona jest emocjami, które mocno was poruszą. Myślę, że wszystkim fanom Kim Holden i Colleen Hoover książka przypadnie do gustu.


Remigiusz Mróz "Oskarżenie"

Remigiusz Mróz "Oskarżenie"


Krótki opis książki:
Od serii brutalnych morderstw pod Warszawą minęły cztery lata. Sprawcę ujęto, skazano, a potem osadzono w więzieniu. Dowody wskazujące na dawną legendę „Solidarności” były nie do podważenia.

Mimo to pewnego dnia mecenas Joanna Chyłka otrzymuje list od żony skazańca, w którym kobieta twierdzi, że odkryła nowe dowody na niewinność męża. Prawniczka przypuszcza, że to jedna z wielu spraw, którym nie warto poświęcać uwagi…
Przynajmniej do czasu, aż kobieta ginie, a materiał DNA jednej z ofiar zabójcy zostaje odnaleziony w innym miejscu przestępstwa. W dodatku wszystko wydaje się w jakiś sposób związane z Kordianem Oryńskim...




Z wielką niecierpliwością czekałam na "Oskarżenie". Po tym jak skończyłam czytać "Inwigilację", która skończyła się dramatycznie, trochę nie mogłam sobie znaleźć miejsca i byłam ciekawa co wydarzy się dalej. Z resztą po każdym poprzednim tomie, nie mogłam się powstrzymać aby nie sięgnąć od razu po kolejny. Czy tym razem też będę wyczekiwała w napięciu kolejnej książki? Bo przypuszczam, że pewnie powstanie.

No więc tym razem mam dosyć mieszane uczucia. Powiedziałabym nawet, że Mróz miażdży czytelnika natłokiem przykrych wydarzeń. I chwilami sobie myślałam, że mam tego już dość. Ale chyba o to właśnie panu Mrozowi chodzi, żeby wywoływać w czytelniku skrajne emocje i trzeba przyznać, że wychodzi mu to bardzo dobrze. Oczywiście w książce jest to na co każdy z nas czekał, czyli kolejna sprawa, która z pozoru wydaje się oczywista, a tak naprawdę, jest wielowątkowa i pełna niespodziewanych zwrotów. Akcja dzieje się szybko, lektura trzyma w napięciu, rozdziały kończą się tak, że trzeba od razu rozpocząć kolejny. W przeciwnym razie nie będziecie mogli spokojnie spać. Ja nie mogłam się od niej oderwać, mimo że złość na Mroza we mnie rosła. Nie brakuje również zabawnych dialogów między Chyłką, a Zordonem oraz jej ciętych uwag wobec innych. Tak więc jak widzicie, wszystko co najlepsze zostało zachowane. Co więc tak mnie zdenerwowało?

Ciąg przykrych wydarzeń, jaki spadł na głównych bohaterów w tym tomie, przebija chyba wszystkie poprzednie. I rozumiem, że to nadaje dramatyzmu i stwarza napięcie, ale czasami mogłoby się im przytrafić coś pozytywnego. I tego mi właśnie zabrakło w tym tomie, dlatego obawiam się co będzie dalej. Z pewnością sięgnę po kolejną część jeśli taka się ukaże, chociażby ze względu na dobre strony tych książek. Ale po cichu liczę na to, że Chyłkę i Zordona spotka w końcu coś dobrego. A jakie jest wasze zdanie?


Abbi Waxman "Ogród małych kroków"

Abbi Waxman "Ogród małych kroków"

Autor: Abbi Waxman
Tytuł: Ogród małych kroków
Wydawnictwo: Otwarte


Dawno nie widziałam tak przepięknej okładki, nie można od niej oderwać oczu, a zdjęcia z tą książką wychodzą fantastycznie! Dlatego nie mogłam przejść obojętnie koło takiego wydania, musiałam sprawdzić, czy wnętrze jest równie piękne. 
Początkowo nie mogłam się wczuć w styl pisania Abbi Waxman, jednak już po kilku rozdziałach to uczucie minęło. Historia jest lekka, pełna humoru i jest to miła lektura na jesienne wieczory. Faktycznie jest kwitnąca optymizmem, mimo smutnej przeszłości głównej bohaterki, daje nadzieję na to, że czas leczy rany. Lily straciła męża w wypadku samochodowym, mijają trzy lata od tego wydarzenia, kobieta wychodzi już na prostą i dobrze sobie radzi. Jednak w głębi serca, cały czas tęskni za swoim mężem. Pracuje w wydawnictwie jako ilustratorka, wychowuje dwie córki i często spędza czas ze swoją siostrą, która szuka idealnego kandydata na swojego partnera. W ramach nowego projektu w pracy, zostaje wysłana na kurs ogrodnictwa aby zapoznać się z prowadzeniem domowego ogródka. Ma jej to pomóc przy ilustrowaniu poradnika ogrodniczego. Lily chętnie wybiera się na kurs i zabiera ze sobą córki i siostrę. Nie zdaje sobie sprawy, że sobotnie przedpołudnia tak odmienią jej życie. Kurs da jej dużo więcej niż wiedzę na temat pielęgnacji roślin. Lily pozna wiele cudownych osób, które pomogą jej się zmierzyć z przykrymi wydarzeniami z przeszłości. Mimo, że są to ludzie w różnym wieku o skrajnych poglądach, na kursie zrodzą się wieloletnie przyjaźnie.
Bardzo podoba mi się pomysł na tę książkę. Trudny temat, jakim jest radzenie sobie ze stratą kogoś bliskiego, połączone z pielęgnacją roślin w ogrodzie. Każdy rozdział rozpoczyna się poradami na temat danej rośliny, po takim poradniku, nawet ja mogłabym zacząć sadzić roślinki. Podczas czytania, nie raz pojawił się uśmiech na mojej twarzy, przyjemna lektura z którą można się relaksować. Myślę, że mógłby powstać całkiem zabawny film na podstawie tej historii. Piękna okładka i cudowne wnętrze, sprawdźcie sami :)




Jodi Picoult "Małe wielkie rzeczy"

Jodi Picoult "Małe wielkie rzeczy"

Krótki opis książki:

Kiedy po rutynowym zabiegu umiera noworodek, ojciec dziecka oskarża o morderstwo afroamerykańską pielęgniarkę. Ani ona, ani jej prawniczka, ani ojciec zmarłego chłopczyka nie mają pojęcia, że ta śmierć odmieni ich życie w sposób, którego żadne z nich nie było w stanie przewidzieć. 
W „Małych wielkich rzeczach” Picoult opowiada o władzy i uprzedzeniach, o tym, co nas dzieli i łączy. To powieść o objawieniach, które przychodzą z niespodziewanej strony. Jodi Picoult bierze na warsztat uprzedzenia rasowe, przywileje, sprawiedliwość oraz współczucie – i swoim zwyczajem nie podsuwa łatwych odpowiedzi. Z wnikliwością, szczerością i empatią maluje obraz rzeczywistości, z którą mamy do czynienia na co dzień i której często nie przyjmujemy do wiadomości. „Małe wielkie rzeczy” to kawał dobrej literatury spod pióra autorki, która zna się na swoim fachu.





Ta książka to moje pierwsze spotkanie z twórczością Jodi Picoult. Zdecydowanie nie będzie ostatnie, książka przypadła mi do gustu i jestem ciekawa innych powieści tej autorki. Jodi ma lekkie pióro, mimo że książka dotyczyła poważnego problemu, czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, w jaki sposób autorka poruszyła temat rasizmu. Historia, którą stworzyła, pokazuje, że nic nie jest czarne albo białe. Ruth jest położną z ogromnym doświadczeniem, jednak jeden z ojców noworodka nie życzy sobie aby opiekowała się jego synem. A wszystko przez to, że kobieta jest Afroamerykanką. Zgłasza sprawę oddziałowej, która odsuwa Ruth od dziecka. Jednak w wyniku zamieszania na oddziale, chłopiec zostaje na chwilę pod opieką Ruth i właśnie wtedy przestaje oddychać. Kobieta musi dokonać wyboru, pomóc dziecku, czy zastosować się do polecenia oddziałowej. Mimo wszystko dziecka nie udaje się uratować, a ojciec obwinia Ruth, pragnie zemsty.
Narracja przebiega z trzech perspektyw, położnej Ruth, ojca zmarłego dziecka Turka oraz Kennedy, prawniczki, która broni Ruth. Lubię taki rodzaj przedstawienia historii, to daje szerszy punkt widzenia czytelnikowi i skłania do refleksji. Powieść wzbudza wiele emocji, współczucie, złość, oburzenie. Każdy z głównych bohaterów musi odnaleźć się w tej trudnej sytuacji. Ruth, chce udowodnić, że Afroamerykanie cały czas są ofiarami rasizmu i nigdy nie będą traktowani na równi z białymi. Ojciec dziecka próbuje pogodzić się ze stratą syna i pomścić jego śmierć. Natomiast Kennedy, prawniczka Ruth, bardzo angażuje się w sprawę i chce udowodnić samej sobie, że wszyscy są traktowani równo. Historia nie jest oczywista, każda z tych osób przeżywa trudne chwile, a cała ta sytuacja odmieni ich życie, już na zawsze. Bardzo ciekawe zakończenie, a książka daje do myślenia, aby zawsze szanować drugiego człowieka.
"Małe wielkie rzeczy" to naprawdę bardzo wartościowa powieść po którą koniecznie sięgnijcie. Bardzo mnie zachęciła aby poznać inne powieści Jodi Picoult.

A jeżeli czytaliście i również wam się podobała to polecam książkę o podobnej tematyce, którą również mogę wam polecić - "Służące" Kathryn Stockett.


Remigiusz Mróz "Inwigilacja"

Remigiusz Mróz "Inwigilacja"

Krótki opis książki:

Chłopak, który zaginął kilkanaście lat temu na wakacjach w Egipcie, odnajduje się na jednym z warszawskich osiedli. Posługuje się innym imieniem i nazwiskiem, i mimo że rodzice rozpoznają w nim syna, on sam utrzymuje, że nie ma z zaginionym nic wspólnego.


Sytuację komplikuje fakt, że po przejściu na islam i powrocie do Polski mężczyzna znalazł się na celowniku służb. Gdy pojawiają się zarzuty, że przygotowuje zamach terrorystyczny, zwraca się o pomoc do prawniczki, która niegdyś zasłynęła obroną pewnego Roma. 



Joanna Chyłka niechętnie podejmuje się sprawy. Słynie bowiem nie tylko z ciętego języka, ale także z niechęci do obcych. W dodatku nie jest przekonana, czy jej nowy klient w istocie nie planuje zamachu…





Śledząc mojego bloga, nie sposób zauważyć, że jestem wielką fanką Mroza, a w szczególności tej serii. Nie bez powodu tak późno czytałam "Inwigilację". Wiedziałam, że książka skończy się tak, że ciężko będzie wytrzymać do kolejnego tomu. I się nie pomyliłam, po tej części zdecydowanie będziecie mieli kaca książkowego, ale na szczęście premiera "Oskarżenia" coraz bliżej.
Chyłka podejmuje się obrony mężczyzny podejrzanego o planowanie zamachu w centrum Warszawy. Sprawa jest bardzo kontrowersyjna, ponieważ jest to Polak, który zaginął w Egipcie, kilka lat wcześniej. Chyłka angażuje się w sprawę, ponieważ zależy jej na odbudowaniu swojej reputacji. Zrywa z nałogami i chociaż robi to niechętnie, zaczyna o siebie dbać. Sprawa jak zwykle okazuje się bardzo skomplikowana i wielowątkowa, a wiele tropów okazuje się ślepą uliczką. Pojawiają się wątpliwości czy klient jest niewinny, czy może faktycznie planował zamach. Dla Joanny nie ma to znaczenia, zależy jej tylko na wygraniu tej sprawy. Dlatego musi jak najwięcej dowiedzieć się o oskarżonym i razem z Zordonem prowadzą śledztwo na własną rękę. Komuś jednak bardzo zależy, żeby nie odkryli prawdy. Oryński, który powinien przygotowywać się do egzaminu aplikacyjnego, pomaga Joannie w odkryciu prawdy. 
Temat zamachu terrorystycznego jest bardzo na czasie. Patrząc na to co dzieje się w Europie, możemy spodziewać się wszystkiego. Chyłka staje się wrogiem publicznym, ponieważ ludzie już wydali wyrok i nie potrafią zrozumieć, jak można bronić terrorysty. W książce poruszony też został temat inwigilacji i tego jak każdy z nas może być pod lupą służb, nie zdając sobie z tego sprawy. Muszę przyznać, że będzie to chyba moja ulubiona część tej serii, jak do tej pory. Historia mocno trzyma w napięciu, a czyta się ją szybko i przyjemnie. Czytelnicy po raz kolejny mogą nacieszyć się ostrym językiem Chyłki oraz relacją między prawniczką a jej podopiecznym. Chyba każdy zastanawia się czy w końcu coś wydarzy się między tą dwójką. A na zakończenie wydarzenie, przez które z niecierpliwością odliczam do premiery "Oskarżenia". Polecam serdecznie!




Kim Holden "Franco"

Kim Holden "Franco"

Krótki opis książki:

Franco Genovese jest perkusistą w światowej sławy amerykańskim zespole Rook. Chłopak ma wszystko. Zabójczy uśmiech, tatuaże, talent, ostry dowcip. A przy tym wszystkim serce ze złota. 

Wiedzie dobre, stabilne, nieskomplikowane życie.
Jednak wieczór spędzony w niepozornym barze w Los Angeles wszystko to zmienia.
Do jego świata wkracza Gemma Hendricks.
Pochodząca z północnej Anglii, odnosząca sukcesy młoda pani architekt. Właścicielka uroczego uśmiechu, ciętego języka i nad wyraz ufnego serca.
Natychmiast coś ich do siebie przyciąga.
Gemma i Franco z miejsca się zaprzyjaźniają.
Ich znajomość nie potrwa długo, ponieważ kiedy za kilka dni wrócą do domów, rozdzielą ich tysiące kilometrów.
A może coś się zmieni?
Gemma ma pewne bliskie sercu marzenie.
Gdy Franco postanowi pomóc dziewczynie w spełnieniu go, wszystko może wywrócić się do góry nogami.
Czy ich przyjaźń będzie miała szansę przerodzić się w miłość? A może wszystko pójdzie w zapomnienie?



Wszystkim fanom "Promyczka" chyba nie muszę przedstawiać tej książki. To obowiązkowa pozycja dla każdego, kto pokochał Kate i Gusa. Kiedy dowiedziałam się o wydaniu "Franco", niecierpliwie wyczekiwałam premiery. Uwielbiam pióro Kim Holden, jej powieści są bardzo lekkie, ale pełne emocji. "Promyczek" zdecydowanie rozbił mnie na kawałki, "Gus" pomógł mi się pozbierać. A "Franco"? To przyjemny powrót do naszych ulubionych bohaterów, z perspektywy, kolejnej, ciekawej osobowości. W porównaniu do poprzednich tomów, książka jest chudziutka, dlatego czyta się ją ekspresowo. Ja jednak czuje lekki niedosyt po tej lekturze.
Franco, najlepszy przyjaciel Gusa, zawsze go wspierał w trudnych chwilach, poznaliśmy go jako mężczyznę o wielkim sercu. Jako perkusista zespołu Rook, mógłby mieć każdą dziewczynę. Pewnego wieczoru poznaje Gemmę i nikt inny już go nie interesuje. Ma być to tylko krótka znajomość, ponieważ dziewczyna mieszka na innym kontynencie. Przez spędzone ze sobą chwilę bardzo się zbliżają, nie spodziewają się, że rozstanie będzie dla nich tak trudne. Postanawiają, że pomimo dzielącej ich odległości, będą dalej się przyjaźnić. A Franco stawia sobie za cel, spełnić najważniejsze marzenie Gemmy. Wbrew pozorom, nie jest to takie proste do wykonania, a niepowodzenie może zniszczyć ich przyjaźń.
Książka jest dosyć przewidywalna, jednak Kim Holden potrafi tak przedstawić, nawet najbardziej schematyczną powieść, że nie sposób się od niej oderwać. Bardzo podoba mi się przyjaźń między Franco i Gusem, ich dialogi są pełne humoru, widać jak blisko są ze sobą. Super posunięciem było wprowadzenie postaci z powieści Colleen Hoover, dla wszystkich czytelników, to na pewno miła niespodzianka. Gus i Franco często wspominają Kate, co też bardzo mi się podobało. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, jednak nie poruszyła mnie tak mocno, jak poprzednie tomy. Spodziewałam się czegoś bardziej poruszającego, ale i tak warto było przeczytać. Jest to miłe zakończenie całej serii, które koniecznie musisz poznać.


Harlan Coben "Już mnie nie oszukasz"

Harlan Coben "Już mnie nie oszukasz"


Krótki opis książki:
Maya Stern, była oficer sił specjalnych, niedawno powróciła do domu z misji w Iraku. Pewnego dnia zamontowana w jej domu ukryta kamera, mająca śledzić zachowanie opiekunki dwuletniej Lily, ukochanej córeczki Mai, nagrywa filmik z udziałem bawiącej się dziewczynki i jej ojca. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że Joe został brutalnie zamordowany dwa tygodnie wcześniej. Wytrącona z równowagi kobieta zastanawia się nad tym, co przed chwilą zobaczyła. Czy może uwierzyć w to, co widziała? Ale to przecież by oznaczało, że Joe żyje. Czy to w ogóle możliwe? Była przecież naocznym świadkiem jego zabójstwa, a po wszystkim zorganizowała mu pogrzeb. Aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania, Maya musi uporać się z mrocznymi tajemnicami własnej przeszłości. Gdy tego dokona, będzie zmuszona stawić czoła nieprawdopodobnej i niekoniecznie przyjemnej prawdzie o swoim mężu… i o sobie.


Dawno nie czytałam nic Cobena, a był pewien okres, kiedy pochłaniałam każdą jego książkę jednym tchem. Dlatego bez zastanowienia sięgnęłam po tę powieść bo wiedziałam, że się nie zawiodę. Autor potrafi wprowadzić czytelnika w świat pełen tajemnic. Jego książki są nieprzewidywalne, do głowy przychodzi wiele rozwiązań danej zagadki i do ostatniej chwili ciężko stwierdzić, co się wydarzy. 
Tak też jest z książką "Już mnie nie oszukasz", która od pierwszych stron jest bardzo interesująca. Maya widzi na nagraniu z ukrytej kamery swojego męża, który bawi się z ich córeczką. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pochowała go dwa tygodnie wcześniej. Maya nie wiem komu ufać i co o tym wszystkim myśleć. Jako była oficer sił specjalnych postanawia sama dowiedzieć się o co chodzi w tej sprawie i kto za tym wszystkim stoi. Okazuje się, że sprawa jest bardzo złożona, a Maya ma dużo tropów do sprawdzenia. Główna bohaterka po wielu trudnych przeżyciach podczas wojny, musi się zmierzyć również ze swoimi wspomnieniami. Poza tym kilka miesięcy wcześniej straciła siostrę. Czy ma to jakiś związek z zabójstwem jej męża? Śledztwo prowadzone na własną rękę, ukazuje wiele tajemnic, jakie mieli przed Mayą najbliżsi. Dziewczyna nie odpuści, dopóki nie odkryje prawdy.
Jak to zwykle z książkami Cobena bywa, czytelnik jest trzymany w napięciu do ostatnich kartek. Kiedy wszystko się wyjaśnia, możemy być trochę zdezorientowani, mi przynajmniej nie przeszło przez myśl to co się wydarzyło. A mimo to historia jest bardzo spójna i logiczna. Ciężko się od tej książki oderwać, emocje są dawkowane, tak więc co chwilę chcemy więcej. Serdecznie wam polecam, na pewno się nie zawiedziecie!



Magdalena Witkiewicz "Czereśnie zawsze muszą być dwie"

Magdalena Witkiewicz "Czereśnie zawsze muszą być dwie"


Krótki opis książki:
Zosia Krasnopolska otrzymuje w spadku od pani Stefanii zrujnowaną willę w Rudzie Pabianickiej. Rudera okazuje się domem z duszą uwięzioną w dalekiej przeszłości. Stary dom otoczony sadem – niegdyś bardzo piękny – kryje sekrety swoich mieszkańców. Zosia powoli zgłębia jego tajemnice. Kiedy na jej drodze pojawi się Szymon, odkryje najważniejszy sekret: dowie się, czym są prawdziwa przyjaźń oraz miłość. Zrozumie, że tak jak drzewa czereśni muszą rosnąć obok siebie, by wydać owoce, tak ludzie muszą się kochać, by ich wspólna droga przez życie miała sens.



"Czereśnie zawsze muszą być dwie" to kolejna cudowna powieść Magdaleny Witkiewicz. Odważę się nawet stwierdzić, że jest to najlepsza jej książka do tej pory. Jak zawsze jest to historia pełna emocji, ciepłych uczuć, od której nie sposób się oderwać. Za każdym razem, gdy czytałam już w łóżku i rozdział dobiegał końca, miałam gasić światło i iść spać. Przy tej książce na pewno prędko światła nie zgasicie. 
Główną bohaterką jest Zosia Krasnopolska, historia zaczyna się w momencie, kiedy dziewczyna decyduje się iść na wagary. Nigdy nie przypuszczała, że ta decyzja może zaważyć na całym jej życiu. Przez to opuszczenie zajęć, poznaje panią Stefanię, która odmienia jej życie. Zosia zaprzyjaźnia się ze starszą Panią, która zapisuje jej stary dom w Rudzie Pabianickiej. To miejsce skrywa wiele tajemnic swoich poprzednich mieszkańców. Wymaga również remontu, co okazuje się świetną terapią dla pogubionej Zosi. Dziewczyna próbuje pozbierać się po wielu przykrych przeżyciach. Z czasem zaczyna czuć, że to jest jej miejsce na ziemi. Staje się to również dzięki Szymonowi, z którym się zaprzyjaźnia. Zosia za wszelką cenę chce się dowiedzieć, co działo się w tym domu kiedyś. Zaprzyjaźnia się również z panem Andrzejem, który skrawek po skrawku, zdradza tajemnicę willi. Dlatego w książce przeplatają się dwie historie, ta o Zosi i o Annie, która kiedyś mieszkała w tym domu. Co jakiś czas przenosimy się w lata 30. XX wieku aby poznać historię tego miejsca. Symboliczne znaczenie tytułowych czereśni sprawi, że patrząc na to kwitnące drzewo będziecie myśleć, że czereśnie muszą być dwie :)
Na pewno nikt z nas, podejmując proste decyzje, nie myśli o tym, że może od tego zależeć nasze dalsze życie. A jednak jest tak w wielu sytuacjach i często zadajemy sobie pytanie "co by było gdyby?". Całe nasze życie to suma takich małych decyzji, które wpływają na jego przebieg. Ta książka to przepiękna historia, która skłoni nas na chwilę do refleksji. Jak wiele dobrych ale i tych złych decyzji musieliśmy podjąć aby dotrzeć do tego miejsca w którym jesteśmy. Uwielbiam książki Magdaleny Witkiewicz, która pisze proste książki o codziennym życiu. Robi to jednak w taki sposób, że nie można się oderwać od jej powieści. Dlatego serdecznie wam polecam tę książkę, jak i wszystkie inne tej autorki.

Drzewo czereśni potrzebuje

innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce.
Tak jak człowiek, gdy kocha – rozkwita. 




Copyright © 2016 Czytula - I'm a book lover , Blogger